Niniejszy tekst napisałem na podstawie oryginalnego artykułu autorstwa dr Hauke Fürstenwerth’a pt. „The lost part of the ouabain story”, do którego pełnej lektury szczerze zachęcam. Link do niego znajdziesz w źródłach poniżej tekstu.
Usiądź wygodnie. Dziś chcę ci coś opowiedzieć. Nie o nowym leku, nie o nowoczesnej terapii. Ale o czymś, co zostaje całkowicie niesłusznie zapomniane. O strofantynie.
Wiem, że nazwa może brzmieć obco. Ale ta substancja przez dziesięciolecia była ratunkiem dla serc – dosłownie.
Czym była strofantyna?
Strofantyna (g-strofantyna, znana też jako ouabain) to glikozyd nasercowy, który kiedyś odgrywał ważną rolę w leczeniu chorób serca. Wbrew temu, co się dziś sądzi, nie była żadnym prymitywnym środkiem z czasów przed nowoczesną medycyną. Była solidną, dobrze przebadaną substancją. Skuteczną. Bezpieczną – pod warunkiem właściwego zastosowania.
Historia zapisana w cichymi słowami
Zacznijmy od początku.
W połowie XIX wieku odkryto, że roślina Strophanthus zawiera substancje o silnym działaniu na serce. Przypadek? Trochę. Jeden z angielskich botaników, Kirk, zauważył gwałtowne działanie na serce po kontakcie ze sproszkowanym nasionem.
Wkrótce potem szkocki farmakolog Thomas Fraser stworzył pierwszy preparat – „tinctura strophanthia”. I tak rozpoczęła się historia leczenia serca strofantyną.
Zastrzyki, krople, tabletki
W 1904 r. pojawiła się oczyszczona forma – g-strofantyna (ouabain), produkowana przez E. Merck i Boehringer Mannheim. Dożylne formy leku działały szybko i były szeroko stosowane – także doustnie.
W latach 30. XX wieku dr Edens wykazał, że strofantyna skutecznie pomaga przy dusznicy bolesnej i zawale serca. Powiedział wtedy: „Przyjdzie dzień, kiedy brak wdrożenia strofantyny na czas będzie traktowany jako błąd lekarski.”
Nie był osamotniony.
W Niemczech i Francji lekarze powszechnie stosowali ouabainę. Powstawały różne formy podania: dożylne, doustne, podjęzykowe. Szczególnie popularny był preparat „Strophoral”. Ale też Purostrophan i Strophoperm – lepiej przyswajalne, mniej skutków ubocznych, niższe dawki.
A potem – nastała cisza
W latach 70. doszło do czegoś, co dziś nazwano by negatywną kampanią medialną i polityczną nagonką. Po tzw. trybunale heidelberskim – publicznym napiętnowaniu zwolenników ouabainy – leku zaczęto unikać. Oskarżono ją o toksyczność (wąski indeks terapeutyczny) i brak skuteczności. Czy słusznie? Wcale niekoniecznie.
Przemysł farmaceutyczny postawił na digitalis – preparaty z naparstnicy. Popularne, wspierane przez duże firmy, lepiej wpisujące się w „nowoczesny” marketing farmaceutyczny.
Biodostępność? Zły argument
Krytykowano strofantynę za niską biodostępność doustną (2–15%). Ale nikt nie mówił, że digitalis też wymaga indywidualnego dawkowania. Sam wiesz – nie każdemu pasuje ta sama dawka. A lekarze od dekad wiedzieli: „każde serce potrzebuje swojej dawki strofantyny.”
Co więcej, dane dotyczące biodostępności doustnej, o które opiera się niemal każdy lekarz nauczony krytycznie patrzeć na tą substancję, mogą i całkiem prawdopodobnie pochodzą z wadliwie przeprowadzonych badań naukowych. Przeczytasz o tym i o innych badaniach wskazujących na znacznie wyższą niż się powszechnie uważa wchłanialność w artykule: Jaka jest prawda na temat biodostępności strofantyny?
Dlaczego tak naprawdę zniknęła?
Nie przez skutki uboczne. Nie przez brak skuteczności.
Zabrakło – i nadal brakuje – środków na kosztowne podwójnie ślepe badania kliniczne potrzebne do ponownej rejestracji leku. To wciąż złoty standard naukowych badań medycznych o który opiera się cała medycyna oparta na dowodach (z ang. Evidence Based Medicine). Małe firmy nie wytrzymały konkurencji z gigantami oferującymi beta-blokery i inhibitory ACE. Strofantyna nie pasowała i zdaje się nadal nie pasuje do nowego wciąż obowiązującego dogmatu i układu sił.
Co tracimy?
Strofantyna działała inaczej niż digitalis. Subtelniej, łagodniej. Szybciej zaczynała działać, ale nie kumuluje się tak łatwo w organizmie. Wykazuje też niższą toksyczność, mniej interakcji i – jak pokazują badania – istotny wpływ na gospodarkę wapniową i metabolizm komórkowy.
Ale najważniejsze? Jej działanie na serce było nie tylko mechaniczne. Przenosiła sygnały. Regulowała proliferację komórek, apoptozę, metabolizm. Dziś wiemy, że Na+/K+-ATPaza nie jest tylko pompą – to przekaźnik sygnałów. A ouabaina to jego naturalny ligand.
Tak – organizm sam ją produkuje. Wiemy to od ponad 30 lat. Znaleziono ją w nadnerczach, przysadce, podwzgórzu. Endogenna strofantyna. Nikt już tego nie kwestionuje.
Czy ouabaina wróci?
Trudno powiedzieć. Firm, które byłyby w stanie sprostać współczesnym wymaganiom regulacyjnym albo nie ma albo jest ich jak na lekarstwo. Te, które by mogły – nie chcą ryzykować marketingowej „czarnej legendy”. Systemowo zaprojektowane i skonstruowane błędne koło służące niewielu kosztem wielu.
Ale właśnie dlatego ci to opowiadam. Żeby nie zapomniano.
Co możesz z tym zrobić?
Do niczego Cię nie namawiam. No może jedynie, żebyś udostępnił / udostępniła ten tekst wszędzie gdzie tylko możesz.
Mam cichą nadzieję, że jeśli usłyszysz jeszcze kiedyś o strofantynie czy o ouabainie – nie wzruszaj ramionami. Zapytasz. Pomyślisz. Może za kilkanaście lat wróci jako „nowy przełomowy lek”. A przecież to tylko stara, dobra strofantyna, którą warto uchronić od zapomnienia.
Cytaty lekarzy – co mówili o strofantynie?
❝ Dożylne leczenie strofantyną jest najbezpieczniejszym sposobem leczenia dusznicy bolesnej o podłożu organicznym, w tym również zawału mięśnia sercowego. ❞
– Ernst Edens, 1934
❝ Nadejdzie czas, gdy opóźnienie rozpoczęcia terapii strofantyną będzie uznawane za błąd w sztuce lekarskiej. ❞
– Ernst Edens
❝ Natychmiast wprowadzilibyśmy g-strofantynę na rynek, gdybyśmy mogli ukryć jej prawdziwą nazwę. Nazwa g-strofantyna została zbyt mocno zdyskredytowana w ostatnich dekadach. ❞
– Cytat z książki H. Christophersena
❝ Już w 1901 roku Ludwig Krehl… chwalił 'znakomitą, szczególnie odpowiednią doustną ouabain’. ❞
– Źródła historyczne
❝ Nawet dziś tzw. Trybunał Heidelberski jest punktem wyjścia dla często powielanych niejasnych teorii spiskowych. ❞
– Hauke Fürstenwerth – The Lost Part of the Ouabain Story
Tekst źródłowy i źródła w nim wykorzystane:
- Fürstenwerth, H. (2014). The lost part of the ouabain story. ResearchGate. [tekst źródłowy]
- Fraser, T. R. (1885). The action and uses of digitalis and its substitutes, with special reference to strophanthus hispidus. British Medical Journal.
- Kern, B. (1974). Der Myokardinfarkt (3rd ed.). Haug Verlag.
- Edens, E. (1948). Die Digitalisbehandlung (3rd ed.). Urban & Schwarzenberg.
- Samolewitz, E. (1921). Klinische Erfahrungen mit Purostrophan. Medizinische Klinik.
- Bellon, E. (1922). L’action toni-cardiaque des comprimés d’Ouabaine [Thèse de doctorat en médecine]. Université de Paris.
- Boehringer Mannheim. (1952). Für und wider die orale Strophanthin-Therapie (Studienreihe Boehringer).
- Erdle, H.-P., Schultz, K.-D., Wetzel, E., & Gross, F. (1979). Resorption und Ausscheidung von g-Strophanthin. Deutsche Medizinische Wochenschrift, 104, 976–979.
- Marchetti, G. V., et al. (n.d.). [Farmakokinetyka ouabain].
- Kern, B. (1951). Die orale Strophanthin-Behandlung. Selbstverlag.
- Heidelberger Tribunal (1971). Sprawozdanie publiczne.
- Christophersen, H. (n.d.). Der Schlüssel zur Infarktverhütung. [Wydawnictwo prywatne].
Zastrzeżenie:
Treści zawarte w tym artykule mają charakter wyłącznie informacyjny i edukacyjny. Celem materiału jest zwiększenie świadomości na temat omawianej substancji, a nie promowanie żadnego konkretnego produktu. Informacje przedstawione w tekście opierają się na dostępnych źródłach, badaniach naukowych i nie stanowią porady medycznej. Nie powinny być również traktowane jako zachęta do samodzielnego diagnozowania lub leczenia jakichkolwiek dolegliwości. W przypadku jakichkolwiek problemów zdrowotnych lub wątpliwości zaleca się skonsultowanie z lekarzem lub innym wykwalifikowanym specjalistą.